poniedziałek, 25 maja 2015

"Blizny" Katarzyna Michalik-Jaworska


Tytuł: Blizny
Autor: Katarzyna Michalik-Jaworska
Wydawnictwo: Dobra Literatura
Liczba stron: 192
Moja ocena: 7/10


Nakładem wydawnictwa Dobra Literatura pojawiła się fenomenalna książka Katarzyny Michalik-Jaworskiej „Blizny”. Tytuł adekwatny do treści. Było smutno, momentami pojawiały się łzy, ale warto poznać tę historię. Odniosłam wrażenie, iż był to dokument kobiety, która poprzez swoje blizny z dzieciństwa i problemy dnia dzisiejszego, została alkoholiczką.

Mira miała ciężkie życie. Trudne dzieciństwo, krzywdzących ludzi wokół siebie, alkohol, przemoc. To wszystko zaznaczyło swoje piętno na dorosłym życiu kobiety. Matka opuściła ją dla NIEGO. Ojczyma, który robił wszystko, by zniszczyć jej  życie. Widziała ona śmierć swojego ojca, który powiesił się w piwnicy. Sama zaczęła pić, gdy opuścił ją mąż. Co to jest lampka wina wieczorem? Niby nic, ale to doprowadziło kobietę do zguby. To właśnie te przyjemności sprawiły, iż zepsuła sobie życie i straciła godność.  Terapia i rozdrapywanie ran zdały się na nic.


„Blizny” to dokument z życia alkoholika. Bardzo smutny dokument. Często narzekamy na swoje życie, nie zdając sobie sprawy z tego, że inni naprawdę mają gorzej. Są zniszczeni na starcie i tylko od nich zależy, jak to życie potoczy się dalej. Mirze udało się wygrać z alkoholem. Jednak jej brat stracił przez to życie. Śmierć się o niego upomniała w najmniej odpowiednim momencie. Smutne to wszystko… Cała książka taka jest, ale warto. Wywołuje wiele skrajnych emocji. Powieść wstrząsa czytelnikiem, jak mało która. Nie wiem, czy historia opisana przez Katarzynę Michalik-Jaworską zdarzyła się naprawdę, chociaż jej końcowa notka świadczy o tym, iż te historie miały miejsce w życiu jakiegoś alkoholika. Ale czy są prawdziwe, czy ubarwione? Chciałabym powiedzieć, iż jest to historia oparta na faktach, bo takie ma się wrażenie podczas czytania. Jeśli lubicie takie historie, bierzcie tę książkę w ciemno. Jest to również powieść dla tych, którzy lubią „mocne” propozycje literackie. Ta taka właśnie jest. Wstrząsa czytelnikiem i zostaje w głowie na długo.




wtorek, 19 maja 2015

"Maybe someday" Colleen Hoover


Miałam to szczęście i jeszcze przed premierą udało mi się przeczytać najnowszą książkę Colleen Hoover, czyli królową New Adult, której książki pokochałam bezgranicznie. Tym razem miałam przyjemność zrecenzować „Maybe someday”. Czy królowa spełniła moje oczekiwania? I tak, i nie. O plusach i minusach tej powieści opowiem Wam za chwile. Teraz co nieco o treści.

Sydney studiuje i ma nadzieję na samodzielne życie bez pomocy rodziców. Ma również kochanego faceta i mieszka z najlepszą przyjaciółką. Pewnego dnia dziewczyna wychodzi na balkon, by posłuchać tajemniczego mężczyznę, który każdego wieczoru gra na gitarze. Gdy on zauważa, że ona go obserwuje, piszę na kartce swój numer telefonu z prośbą o kontakt. Nieznajomym mężczyzną okazuje się być Ridge, współtwórca zespołu muzycznego. Zauważył, iż Sydney nuci słowa do jego nowych utworów, a on ma właśnie niemoc twórczą. Gdy nawiązują kontakt, dziewczyna wysyła mu swój tekst, a on zamierza go wykorzystać. Wszystko zaczyna nabierać barw, aż tu nagle Syd dowiaduje się, że jej ukochany ma romans z przyjaciółką. I nie ma się gdzie podziać. Do domu nie wróci, a na samodzielne mieszkanie jej nie stać. Ridge zaprasza ją do siebie; ma wolny pokój. Sydney nie ma wyboru, zgadza się. Para zaczyna się w sobie zakochiwać. Jest tylko jeden problem: Ridge ma dziewczynę…

„Maybe someday” to świetna książka, poruszająca trudne tematy. Okazuje się, iż Ridge jest głuchy. Porozumiewa się za pomocą SMS-ów. Jak to się stało, iż gra w zespole i tworzy muzykę? Nauka, nauka, nauka. Powieść napisana jest lekkim piórem i czyta się ją naprawdę szybko. Inspiruje i jest dowodem na to, iż lepsze jutro kiedyś nadejdzie. Nadejdzie prawdziwa miłość i wytrwa wszystkie złe chwile. Do książki została specjalnie nagrana muzyka przez Graffina Patersona. Polecam jednocześnie czytać i słuchać. Świetna powieść, jeszcze lepsze muzyka. Czy znalazłam jakieś minusy? Oczywiście. Denerwował mnie Rigde, główny bohater. Wkurzał mnie, bo nie mógł się zdecydować na jedną z dziewczyn. Lawirował między Meggie a Sydney i twierdził, że kocha je jednocześnie. Ten minus zaczął mi doskwierać pod koniec powieści. Przez to nieco obniżam ocenę tej książce, która mimo wszystko jest naprawdę dobra i warto ją przeczytać. Polecam.


Książka bierze udział w wyzwaniu CZYTAM OPASŁE TOMISKA.

Tytuł: Maybe someday
Autor: Colleen Hoover
Wydawnictwo: Otwarte
Liczba stron: 440
Moja ocena: 7/10

poniedziałek, 11 maja 2015

"Córeczka" Liliana Fabisińska



Nigdy nie wiemy, kiedy złapiemy jakiegoś wirusa, kiedy poważnie zachowujemy. A co wtedy, jeśli istnieje prawdopodobieństwo, że jesteśmy nosicielami wirusa HIV? Nie znam osoby, która bez żadnego powodu, zrobiła sobie test. A podobno 50% nosicieli tego wirusa, wcale nie wie, że go ma. No bo jak to? Na AIDS chorują tylko geje i prostytutki. Guzik prawda! „Córeczka” Liliany Fabisińskiej otwiera nam oczy na poważny problem. Zwraca uwagę na chorobę, którą może mieć w sobie każdy z nas, pomimo prowadzenia spokojnego trybu życia. Co może być przyczyną? Chociażby partner z przeszłości, bądź niezobowiązująca historia. Ale wróćmy do samej powieści…

Agata jest w szczęśliwym związku z mężczyzną, którego kocha. Ma również wspaniałego synka, Filipa. Jej spokój burzy dzwonek do drzwi, jedna niezapowiedziana wizyta, powrót do przeszłości. To wszystko zaburzy jej harmonię, gdy drzwiach pojawia się Zuzanna, córka jej kochanka sprzed lat. Kropeczka. Życie Agaty wywróci się do góry nogami, gdy ta nowoprzybyła nastolatka wyjawi jej sekret. I poprosi o pomoc, a to wszystko w utrzymanej tajemnicy. Sprawnie i dyskretnie, ponieważ nikt nie może się dowiedzieć, że Agata może być zarażona HIV.

„Córeczka” to fantastyczna lektura dla każdego, którego „problem nie dotyczy”. Autorka namawia swoich czytelników do wykonania właśnie takiego badania, które może uratować niejedno życie. A żeby być zarażonym, wcale nie trzeba się prostytuować. Na tę chorobę cierpią spokojnie żyjący ludzie, którzy w swoim życiu nie mieli wielu przygód. Wystarczy ten jeden raz bez zabezpieczenia.

Historia opisana w powieści Liliany Fabisińskiej jest szokująca i momentami wywołuje w nas dreszcze. Jednak wiele możemy bohaterce zazdrościć: w młodości przeżyła szaloną miłość, zaś teraz na spokojne i ustabilizowane życie u boku partnera, który ją bardzo kocha i szanuje. Wgląd w rodzinę Agaty i Marcina wydaje nam się sielankowy, i tę sielankę burzy Zuzanna. Przychodzi ze złą wiadomością: jej ojciec miał wypadek, leży w śpiączce, a w dodatku jest zarażony wirusem HIV. Dziewczyna została sama. Ale przyjechała ostrzec Agatę, by i ta zrobiła test, bo równie dobrze może być zarażona. „Córeczka” przekonuje nas o tym, że z HIV można żyć. Nasza medycyna poszła kilka kroków do przodu. Nie bójmy się zrobić testu. W ten sposób możemy uratować swoje życie.

Czytając „Córeczkę” początkowo miałam wrażenie jakbym cofnęła się do „Pierwszej na liście” Magdaleny Witkiewicz. Powieści zaczynają się niemal identycznie, ale dotyczą zupełnie innego problemu, innej choroby. Obydwie są mądrze I pięknie napisane. W dodatku czyta się je szybko i przyjemnie. Nie pozostaje mi nic innego, jak polecić Wam „Córeczkę” Liliany Fabisińskiej.


Książka bierze udział w wyzwaniu CZYTAM OPASŁE TOMISKA.

Tytuł: Córeczka
Autor: Liliana Fabisińska
Wydawnictwo: Filia
Liczba stron: 416
Moja ocena: 7/10

środa, 6 maja 2015

"Szukaj mnie wśród lawendy. Zofia. Tom II" Agnieszka Lingas-Łoniewska


Zachwycona zbliżającą się premierą książki mojej ulubionej autorki, postanowiłam przeczytać poprzednie dwa tomy z serii. Oczywiście, chodzi o Agnieszkę Lingas-Łoniewską i jej serię chorwacką. Tak, z niecierpliwością czekam na historię Gabrysi. Powieść podobno jest piękna... Jednak zanim do tego dojdziemy, zagłębmy się w drugim tomie. „Szukaj mnie wśród lawendy. Zofia. Tom II”.

Powieść nawiązuje do opowieści o drugiej siostrze Skotnickiej – Zofii. Zuza i Zofia są bliźniaczkami, różni je jednak niedługi czas od narodzin, ale to Zosia jest młodsza. Nie będę dużo pisała Wam o treści, napomnę jedynie, iż historia Zosi wstrząsnęła mną na potęgę i, szczerze mówiąc, nie wiem, co bym zrobiła na jej miejscu. Spisek, tajemnica… to wszystko wychodzi na jaw. Po co? Po to, by bohaterka wreszcie znalazła szczęście. I je odnajdzie, ale jakim kosztem?


Seria chorwacka lub lawendowa, jak czasami lubię ją nazywać, cofa czytelnika do wspomnień o pierwszej miłości. Moja była pełna i piękna, dlatego uwielbiam tę serię. Zofia po latach odnalazła swoją pierwszą miłość i chętnie by się w tym wszystkim zatraciła. Ale ma męża, dzieci… Jednak po jakimś czasie okazuje się, iż mąż ma coś na sumieniu. I od razu zaznaczam, iż nie jest to inna kobieta! Tak jak wspomniałam wcześniej, historia Zofii jest wstrząsająca, ale z happy endem. Wszystko kończy się dobrze i kolejna z sióstr Skotnickich odnalazła swoje szczęście. Jak będzie z Gabrysią? Zapowiada się ciekawie. Teraz jedynie wystarczy czekać na premierę i brać się za czytanie. I pamiętajcie: pierwsza miłość nie rdzewieje. Polecam.

Książka bierze udział w wyzwaniu CZYTAM OPASŁE TOMISKA.

Tytuł: Szukaj mnie wśród lawendy. Zofia
Autor: Agnieszka Lingas- Łoniewska
Wydawnictwo: Nowae Res
Liczba stron: 223
Moja ocena: 7/10