O tej książce wiedziałam na długo przed jej premierą. Ależ
ja na nią czekałam! Zapowiadała się świetna lektura. Czytałam każdą opinię na
jej temat, aż w końcu sama się za nią wzięłam.
„Miłość z jasnego nieba” to moja pierwsza książka autorstwa
Krystyny Mirek. Tym chętniej po nią sięgnęłam, ponieważ inne jej powieści miały
wysokie notowania. Ale do rzeczy. Zakochałam się w okładce tej książki i
musiałam ją zdobyć. Przedstawia ona historie miłości dwojga ludzi i próbę
zmierzenia się z dość trudną przeszłością i ciężkim dzieciństwem.
Angelika ma wszystko, czego współczesna kobieta może
zapragnąć. Świetna praca, pieniądze, wykształcenie, smukła sylwetka i piękno. W
życiu Angeliki czegoś jednak brakuje. Spokoju ducha i… faceta. Bohaterka
najnowszej książki Krystyny Mirek musi zmierzyć się z demonami z przeszłości. A
że świetnie radzi sobie w pracy, ma teraz pole do popisu – jeśli uda jej się
podpisać korzystną umowę z firmą z Polski, dostanie awans. Bo, warto wspomnieć,
że jako młoda dziewczyna, wyjechała na studia do Monachium. Oczywiście
wyjechała tam dlatego, że dostała stypendium dla osób z ciężką sytuacją
rodzinną. A z tą rodziną wcale już nie utrzymywała kontaktu. Zostawiła w
Krakowie dwójkę rodzeństwa i matkę. A teraz… musi przyjechać właśnie do tego
miasta. Czy ta podróż odmieni jej życie?
Daniel to mężczyzna, który kobiet ma na pęczki. Przystojny,
wykształcony, wysportowany. Ideał. W dodatku świetnie zarabia i niczym się nie
przejmuje. W pracy ma swojego asystenta, który przy okazji jest jego przyjacielem.
Żyć, nie umierać! Ale jego życie zmieni się z dniem, gdy próg jego firmy
przekroczy długonoga Angelika. Co połączy tę parę? Daniel chce ją uwieść, by
zmienić warunki kontraktu, który wtedy byłby korzystny jedynie dla jego firmy.
Pragnie też zaciągnąć ją do łóżka. Nie zdaje sobie sprawy, ze tym razem nie
pójdzie mu tak łatwo. A co, gdy obydwoje się w sobie zakochają? Co z umową, a
przy tym wizją świetlanej przyszłości? Czy kobieta upora się ze swoją ciężką
sytuacją rodzinną?
Tego wszystkiego możecie dowiedzieć się czytając „Miłość z
jasnego nieba”. A jest to książka warta polecenia. Spędzicie przy niej miłe
popołudnie i jeszcze milszy wieczór i nie zawiedziecie się. :-)
Nie jest to literatura ambitna, lecz taka, przy której choć na chwilę
oderwiecie się od rzeczywistości. Mnie czytało się miło i proszę o więcej
takich książek! Wraz z aurą kwietniowego, bezchmurnego nieba, ta lektura
wprawiła mnie w błogostan! Polecam, polecam, polecam!
Moja ocena: 7/10
Z chęcią przeczytam zwłaszcza wieczorem do umilenia sobie dnia :)
OdpowiedzUsuńw wolnej chwili z chęcią sięgnę po tę książkę :)
OdpowiedzUsuńOd dawna mam na nią apetyt
OdpowiedzUsuńKsiążkę czytałam i bardzo mi się podobała. Teraz czekam na kontumacje, gdyż słyszałam, ze może się ukaże, ale to jeszcze nic pewnego.
OdpowiedzUsuńTo bardzo ciekawe co mówisz, bo książka skończyła się tak, jakby miała być jej kontynuacja. Na co zresztą skrycie liczę. :-)
UsuńSkusiłaś mnie tą powieścią. Dobrze, że mam ją na półce to lada dzień po nią sięgnę ;)
OdpowiedzUsuń