Warszawskie Targi Książki odbyły się w połowie maja. Zwiedziona
wieloma przedpremierowymi zapowiedziami książek, musiałam się tam wybrać. I
trafiłam na kilka perełek, które, ze względu na wyczerpującą sesję, musiały
troszeczkę poczekać. Ale udało się, przeczytałam i jestem szczęśliwa, że wracam
do czytelniczego świata.
Pierwszą moją zdobyczą była „Francuska opowieść” Krystyny
Mirek, którą sprzedała mi Natasza Socha, o czym dowiedziałam się dopiero w domu.
:D Niby proponowała mi „Maminsynka”, ale mam już tę powieść na swojej półce,
więc się nie zgodziłam. Wracając do tematu, „Francuska opowieść” spodobała mi
się, lecz nie obyło się bez minusów.
Pamiętacie Beatę ze „Szczęścia all inclusive”? „Francuska
opowieść” jest jej kontynuacją. Beata zostawiła Kacpra i związała się z
dojrzałym Jakubem. Kojarzycie Oliwię? Ona również odnajdzie swoje szczęście.
Tym razem akcja dzieje się we Francji pachnącej winem. Jakub wyjeżdża tam do
pracy w winiarni, Beata na wakacje, Kacper z Oliwią na dziennikarskie śledztwo.
Na miejscu poznajemy hrabiego – właściciela winiarni, Aleksa oraz Marie. Losy
wszystkich bohaterów zmieniają swój bieg, niektórzy zmienią stan cywilny, a
inni po prostu odnajdą miłość. Zawirowana historia, która dzieje się na
południu Francji, kraju, który zawsze chciałam odwiedzić.
Francja kojarzy mi się z romantycznym wypadem; z klimatem i
malowniczymi widokami. Nie odnalazłam tego w książce Krystyny Mirek. Była
opowieść miłosna, i to nie jedna!, dziejąca się we Francji, ale dla mnie równie
dobrze mogła to być Polska. Nie odnalazłam tam tego klimatu, który wręcz
pragnęłam poznać. Dodatkowo pojawiały się liczne błędy, literówki, które
utrudniały czytanie. Nie wiem, jak tak cenione wydawnictwo, mogło pozwolić
sobie na taki błąd. A korekta była robiona, sprawdziłam, jednak nikt nie
podpisał się pod nią własnym nazwiskiem.
Jednak nie skupiajmy się na samych minusach. „Francuska
opowieść” to naprawdę barwna historia. Wspaniale było wrócić do perypetii
Beaty, Jakuba, Kacpra i Oliwii. To tak, jakbym wybrała się na spotkanie ze
znajomymi z wakacji. Poznałam ich dalsze losy, mimo że nie spodziewałam się
żadnej kontynuacji. I było warto. A wy, jeśli jeszcze nie czytaliście „Szczęścia…”,
polecam byście przeczytali ją podczas słonecznego urlopu, a dopiero później
opowieść z Francją w tle. To naprawdę dobra literatura kobieca, godna
współczesnego czytelnika. Polecam.
Książka bierze udział w wyzwaniu CZYTAM OPASŁE TOMISKA!
Tytuł: Francuska opowieść
Autor: Krystyna Mirek
Wydawnictwo: Filia
Liczba stron: 342
Moja ocena: 7/10
Ciekawie, ale jednak nie dla mnie :)
OdpowiedzUsuńA ja myślę, że Tobie by się spodobało. :)
UsuńTo niezłą miałaś przygodę z zakupem tej książki:))
OdpowiedzUsuńOj tak, miło to wspominam. :-)
UsuńJeszcze nic nie czytałam tej autorki, ale chętnie zapoznam się z jej książkami:)
OdpowiedzUsuńKrystyna Mirek to autorka bardzo dobrej prozy kobiecej, więc polecam serdecznie. :))
UsuńMam :) ale na razie nie czytam, bo chcę przeczytać pierwszą część.
OdpowiedzUsuńPrzeczytaj, a zaczną marzyć Ci się wakacje w Grecji... ;-)
Usuń