wtorek, 24 lutego 2015

"Zwyczajny facet" Malgorzata Kalicińska



Jak już zapewne wiecie, od jakiegoś czasu należę do Dyskusyjnego Klubu Książki. Jeśli w Waszym mieście organizowane są tego typu akcje, to wiecie o czym mówię. Podczas tych comiesięcznych spotkań omawiamy wspólnie książki, po czym dostajemy kolejne do czytania. W ten właśnie sposób trafił do mnie „Zwyczajny facet” Małgorzaty Kalicińskiej. Wiele osób wręcz zachwyca się prozą autorki. Seria „Rozlewisko” odniosła ogromny sukces, a na jej podstawie wyemitowano kilku sezonowy serial.

„Zwyczajny facet” to historia pięćdziesięcioletniego Wieśka, który pracuje w stoczni w Finlandii. Swój urlop postanowił spędzić na Mazurach. Będąc już na miejscu, zaczyna snuć opowieść o swoim życiu. A spędził je u boku Joanny, dość trudnej i cholerycznej żony oraz dwójki dzieci, Kasi i Tomka. Bezrobocie spowodowało, iż wyjechał za pracą do Finlandii. Mężczyzna nie chciał być dłużej utrzymankiem żony, która w dodatku była dość trudna w obyciu. Podczas powrotu do kraju na Święta Bożego Narodzenia, postanawia się rozwieść. I nie jest to syndrom wieku średniego czy zwykłe „widzimisie” . Nikt by nie wytrzymał z tą kobietą. A on, dobry facet (może czasem zbyt dobry), pozwolił sobie wejść na głowę. Z roku na rok było coraz gorzej…

„Zwyczajny facet” to powieść rozliczeniowa dojrzałego mężczyzny. Kalicińska przedstawia portret psychologiczny  mężczyzny i jego żony. Wiesiek pozwala Joannie na wszystko: wyzwiska, obelgi i obarczanie o winę są tu na porządku dziennym. W książce często stosowano słowo: pierdoła, jako określenie naszego bohatera. No cóż, nie ma co ukrywać, że ową pierdolą Wiesiek był. Pozwalał sobie na awantury, nie walczył o to, co mu się należało, rezygnował z kontaktów z rodziną, bo Joanna tak sobie życzyła. A to wszystko po to, by mieć święty spokój. Jednym słowem: musiał jej doskakiwać, a ona i tak była niezadowolona. Ciężko jest mi ocenić postać tej kobiety, ale uwierzcie, nie chcielibyście poznać jej podłości. Jeśli czytaliście „Cudzoziemkę” Marii Kuncewiczowej, możecie się domyślać o czym mówię. Mimo, że Joanna stwarzała pozory, miłej i obytej, każdy i tak wiedział, jakie z niej ziółko.

Powieść autorki „Domu nad Rozlewiskiem” to z jednej strony opowieść, która „czyta się sama”, jednak nie jest to utwór wysokich lotów. Dla fanów Kalicińskiej: jak najbardziej. Mnie ten styl nie przypadł do gustu. Ale nie należy się zniechęcać. Książkę czyta się szybko i dobrze, co jest ogromnym plusem. „Zwyczajny facet” udowadnia, że warto otworzyć oczy i w każdej chwili zacząć życie od nowa, bo może szczęście czeka na nas za rogiem, wystarczy tylko się rozejrzeć…


Tytuł: Zwyczajny facet
Autor: Małgorzata Kalicińska
Wydawnictwo: Zyska i S-ka
Data wydania: 19.10.2010
Liczba stron: 352
Moja ocena: 5/10

piątek, 20 lutego 2015

"Zacisze Gosi" Katarzyna Michalak



Wysoko sobie cenię prozę Katarzyny Michalak. Jej powieści zawsze wprowadzają mnie w inny świat i łatwo jest mi się utożsamić z bohaterkami tych utworów. Nie inaczej było z „Ogrodem Kamili” – pierwszym tomem serii kwiatowej, który pochłonęłam ponad rok temu. Może już nie pamiętam doskonale fabuły tej książki, ale jedno wiem na pewno: bardzo mi się podobała. Odnalazłam w sobie tę Kamilę, główną bohaterkę. Może i była to powieść zbyt „cukierkowa”, jak określali ją internauci, ale takiej mi było trzeba. Pamiętam, że tuż po premierze „Ogrodu…” nastało wielkie „BUM” na autorkę, że jej powieść jest naiwna. Rzeczywiście, może trochę była, ale nie twierdzę, by mi się to nie podobało. Teraz, po tak długim czasie przeczytałam „Zacisze Gosi”. Po tytule spodziewałam się równie odprężającej lektury, a tymczasem…

… a tymczasem dostałam ogrom bólu i cierpienia. Gosia przeżyła zamach w metrze, a uratował ją… Jakub. Jeśli czytaliście pierwszą część trylogii, doskonale wiecie kim jest ta postać. Bo to Kamila była zakochana w Jakubie, który bez słowa pożegnania zostawił ją na całe osiem lat, by wrócić i oznajmić, iż tak naprawdę jest jej ojcem… Jak może czuć się 24-letnia kobieta, która dowiaduje się, że bezgranicznie kocha własnego ojca? Gdyby tego było mało, to po części przez niego Kamila straciła matkę. Mało nieszczęść, jak na jednego człowieka? Powiedziałabym: od groma! Ale autorce to nie wystarczyło, Kamili nowy ukochany, Łukasz Hardy, o mało nie zginął w wypadku samochodowym. A w dodatku, że autorce wolno wszystko: facet traci wzrok. OLABOGA, czy takie rzeczy dzieją się naprawdę? Czy rzeczywiście nieszczęścia chodzą parami, a jak już się wali, to wszystko? Można rzec, że w „Zaciszu Gosi” jest mało o tytułowej bohaterce. Od Małgorzaty Bielskiej dowiadujemy się o wypadku w metrze, utracie nogi i dziecka. Kobieta straciła także rodziców i męża, który zostawił ją po traumatycznych wydarzeniach, a następnie więził w domu.

Ból, ból i ból. Ta książka cała jest przepełniona bólem… Nie wiem, co o niej sądzić. Niby Gosia odnajdzie swoje szczęście, zajdzie w ciążę, rozpocznie terapie, zakocha się. Ale co z tego, skoro jej ukochany zginie w wypadku samochodowym? Ciągle zadaję sobie pytanie: ile bólu może znieść zwykły człowiek? Nie zmienia to faktu, iż Katarzyna Michalak popadła ze skrajności w skrajność. O ile „Ogród…” był bajkowy, o tyle „Zacisze…” było dramatyczne. Oby w trzecim, ostatnim tomie, na ulicy Leśnych Dzwonków zaświeciło słońce.

Książka bierze udział w wyzwaniu CZYTAM OPASŁE TOMISKA


Tytuł: Zacisze Gosi
Autor: Katarzyna Michalak
Wydawnictwo: ZNAK
Data wydania: 21.05.2014
Liczba stron: 304 
Moja ocena: 6+/10

wtorek, 17 lutego 2015

PREMIERA "Butik na Astor Place" Stephanie Lehmann



Prozy Stephanie Lehmann nie udało mi się wcześniej poznać. Także, gdy w moje ręce trafiła jej najnowsza powieść, zupełnie nie wiedziałam czego mogę się spodziewać, mimo ciekawego opisu książki. To mi musiało wystarczyć, a książkę i tak bardzo chciałam poznać. Lubię splątane ze sobą historie dotyczące współczesności i przeszłości. Jeśli w dodatku te wątki mają powiązanie, możliwe wtedy, że trafiłam na idealną książkę, a wydawnictwo wraz z autorką, wpasowali się w mój gust.

Amanda Rosebloom prowadzi butik z ubraniami vintage (ubrania używane, np. z lat 20‘) i trafia do Jane Kelly, prawie stuletniej kobiety, która pragnie sprzedać swoje ubrania z lat młodości. W jej mieszkania Amanda znajduje dziennik  z 1907 i 1908 roku. Jaką tajemnice zawiera w sobie ów dziennik?

Olive Westcott to młoda kobieta, żyjąca na przełomie XIX i XX wieku. Prowadzi dziennik, z którego możemy dowiedzieć się wielu ciekawostek o losach kobiet, które nie miały żadnych praw. Te kobiety walczyły o to, by nie być gorszymi od mężczyzn. Olive prowadzi zamożne życie u progu kochającego ojca. Pragnie podjąć pracę ekspedientki, lecz w czasach, w których żyje, jest to prawie niemożliwe. Pracują głównie mężczyźni i to oni są cenieni. Gdy ojciec Olive umiera, ta zostaje bez pieniędzy. Podejmuje pracę w sklepie dzięki swoim kłamstwom i przenikliwości. Wynajmuje pokój, za który płaci niewiele mniej, niż zarabia. Jak kobiecie uda się wyżyć za 1$ tygodniowo w Nowym Jorku? Kim dla Olive okaże się Jane Kelly, u której Amanda znalazła dziennik?
 
„Butik na Astor Place” porusza ciekawy temat toksycznego związku, w który wplątana jest Amanda. Od sześciu lat jest z żonatym mężczyzną. Gdy próbuje odejść od Jeffa, okazuje się to niezwykle trudne. Ciężko jest żyć samotnie, bez perspektyw na miłość.  Kobiecie wreszcie uda się pozbyć kochanka, ale jak poradzi sobie z samotnością, brakiem przyjaciół i bez mężczyzny, którego kocha? Podobny problem ma Olive. I choć bohaterki dzieli przeszło sto lat, mogą pochwalić się pewną więzią, która je łączy. Olive po śmierci ojca zostaje w Nowym Jorku. Bez pracy, bez mieszkania i bez przyjaciół. Dopiero, gdy rozpoczyna pracę w Domu Towarowym, jej życie nabiera sensu.


Najnowsza powieść Stephanie Lehmann to niezwykle ciekawy przewodnik po kobietach XX wieku, jak i tych, które żyją współcześnie. Poznamy styl życia bohaterek oraz ich zmagania z prawami kobiet. Ta książka jest dla mnie bardzo ważna, bo piszę na ten temat pracę dyplomową. Nie dość, że czytało się bardzo dobrze, to okazała się niezwykle przydatna. Dała mi pogląd na życie kobiet z ubiegłego wieku. W niezawodny sposób została opowiedziana ta pasjonująca historia, którą jeszcze długo będę zafascynowana. To z pozoru zwykła powieść, ale przeniesie Was w inny świat, w którym poczujecie nutkę tajemniczości i będziecie mogli sami tę tajemniczość odkryć.


Za książkę dziękuję wydawnictwu MUZA oraz Business & Culture.

Książka bierze udział w wyzwaniu CZYTAM OPASŁE TOMISKA

Tytuł: Butik na Astor Place
Autor: Stephanie Lehmann
Wydawnictwo: MUZA
Data premiery: 18.02.2015
Liczba stron: 480 
Moja ocena: 8/10

wtorek, 10 lutego 2015

"Love, Rosie" Cecelia Ahern



Cecelia Ahern to bestsellerowa irlandzka pisarka. Zasłynęła głównie dzięki powieści „PS kocham cię” i jej ekranizacji. Ja, prócz tej pozycji, miałam jeszcze okazję zapoznać się z „Zakochać się” tej autorki, a teraz, z okazji ekranizacji „Love, Rosie”, przeczytałam tę epistolarną powieść, znaną również pod tytułem „Na końcu tęczy”. Świetnie bawiłam się podczas lektury, jak i podczas seansu w kinie.

Podczas czytania „Love, Rosie” miałam okazję poznać głównych bohaterów: Rosie i Alexa, dwójkę przyjaciół znających się niemal od dziecka, których losy w pewnym momencie się rozchodzą. Alex przeprowadza się do Nowego Yorku. Wtedy zawierają nowe znajomości i znajdują swoje „drugie połówki”. Gdy już osiemnastoletnia Rosie zachodzi w ciążę z (WJEM, możecie mieć za złe, że używam tych właśnie określeń, ale nie mogłam się powstrzymać :D) Brianem Marudą, Alex „zakochuje się” w Puszczalskiej Bethany. Rosie i Alex nie odnajdują drogi do siebie, nadal uważając się za przyjaciół. Gdy kobieta wychodzi za mąż za Jakmutama, Alexowi rodzi się dwójka dzieci, a każde z inną kobietą. Nic nie wskazuje na to, by ta dwójka miała się zejść ze sobą. Czy ich droga się połączy? Możliwa jest przyjaźń między kobietą a mężczyzną?

W tej historii odnajdziecie odpowiedź na każde pytanie dotyczące przyjaźni damsko-męskiej. A powieść Cecelii Ahern dowodzi, że jest ona możliwa i… wręcz przeciwnie. Zależy, jak na to spojrzymy. Z „Love, Rosie” dowiecie się również o pasjach bohaterów, a także o problemach samotnych nastoletnich matek, które muszą przewartościować swoje życie i znaleźć inne priorytety, nie będące już ukończeniem prestiżowej uczelni i wspaniałej, pierwszej pracy. W życiu tych kobiet nie ma miejsca na rzeczy normalne dla każdej nastolatki. Ale Rosie miała dzięki temu swoją Katie…

Podczas lektury „Love, Rosie” miałam same pozytywne odczucia, jednak zanim zabrałam się za jej czytanie, byłam przerażona tym że powieść napisana jest w formie listów. Nie wiedziałam, czy autorka sprosta zadaniu, ale Ahern świetnie sobie poradziła. A ja, czytając te listy, czułam rumieńce na policzkach, jakbym czytała czyjąś korespondencję, co po części było prawdą. Jednak to wspaniałe uczucie… tego nie poczujecie podczas czytania zwykłej prozy. Nie zdajecie sobie nawet sprawy, jak pozytywnie może to na Was wpłynąć. Mam nadzieję, że też TO poczujecie. Polecam Wam „Love, Rosie”, to wspaniała lektura.



Tytuł: Love, Rosie (Na końcu tęczy)
Autor: Cecelia Ahern
Wydawnictwo: Akurat
Data wydania: 03.12.2014 
Liczba stron: 512 
Moja ocena: 7+/10

Książka bierze udział w wyzwaniu CZYTAM OPASŁE TOMISKA.

piątek, 6 lutego 2015

"Koniec świata" Izabela Frączyk




















Izabela Frączyk to autorka  sześciu poczytnych powieści na polskim rynku wydawniczym, więc ja również chciałam poznać twórczość tej autorki i wyrobić sobie zdanie na jej temat. Czy twórczość przypadła mi do gustu?

Marylka, pracownica agencji reklamowej, robi przewrotną karierę, ale nie samą pracą człowiek żyje, jednak kobieta, pomimo swojej atrakcyjności, nadal pozostaje singielką. Do czasu, gdy wpada w oko firmowemu przystojniakowi. Marcel może mieć każdą, lecz wybiera przeciętną Marylkę. Dlaczego wybrał właśnie ją? Co wydarzy się w ich związku podczas romantycznego wypadu do Sopotu? Czemu po powrocie on nagle wyjeżdża na kilka miesięcy do Madrytu? Co może myśleć kobieta, którą opuścił facet bez słowa wyjaśnienia? A co, gdyby się okazało, że ona… jest w ciąży? Przecież diagnoza była jasna: Marylka była bezpłodna. Czy zdarzył się cud?

Zawirowania między bohaterami sprawiają, że powieść czyta się przyjemnie. Bo w całą akcję zostali wplątani również inni ludzie. Krzysztof Gawłowicz to niezwykle wymagający klient Marylki. Ale ten gburowaty facet może właśnie okazać się bardzo sympatycznym mężczyzną. Jak potoczą się losy bohaterów powieści Izabeli Frączyk? Przeczytajcie, a będziecie zaskoczeni końcem utworu tak samo, jak ja. A nie dość, że książka zaskakuje, to dodatkowo porusza głośny temat końca świata w 2012 roku. Cieszmy się, że ów koniec nie nastąpił.

Można by rzec, że Frączyk stworzyła dość banalną historię o miłości, ale mnie się podobały te zawiłe losy bohaterów. Przy tej powieści można się zrelaksować i miło spędzić czas. Jednak nie wnosi ona nic nowego czy szczególnego do naszego życia. Ot, zwykła opowieść do poduszki. Ale warto poświęcić jej chwilę. ;) 

Tytuł: Koniec świata 
Autor: Izabela Frączyk 
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka 
Data wydania: 25.03.2014 
Liczba stron: 336  
Moja ocena: 6/10