poniedziałek, 29 grudnia 2014

"Prowadź swój pług przez kości umarłych" Olga Tokarczuk





Olga Tokarczuk… pewnie każdy słyszał co nieco o tej autorce, laureatce Nagrody Literackiej Nike w 2008 roku. Było mi wstyd, że nie czytałam którejś z jej książek. Tak więc trafiłam w bibliotece na „Prowadź swój pług przez kości umarłych”. W swojej pracy licencjackiej miałam zamiar pisać o polskiej literaturze współczesnej, dlatego to właśnie Tokarczuk zagościła na liście lektur obowiązkowych. Zadowolona pochlebnymi opiniami na temat książki, zasiadłam do czytania. Myślicie, że książka mnie zachwyciła, czy raczej okazała się jedną z tych, która podoba się wszystkim, tylko nie mnie?

Janina Duszeńko to mieszkanka wsi położonej na skraju Kotliny Kłodzkiej. W sezonie zimowym zajmuje się pilnowaniem domów mieszkańców, którzy na ten mroźny czas przenieśli się do miasta. Niegdyś nasza bohaterka budowała mosty w Syrii, obecnie jest emerytowaną nauczycielką języka angielskiego. Jej pasją, a może i obsesją, jest astrologia. Z zamiłowaniem broni praw zwierząt, zaś w wolnych chwilach tłumaczy utwory Blake`a. Gdy w miejscowości, w której mieszka, zaczynają ginąć ludzie, ta ma na to pewną teorię: to zwierzęta z zemsty zabijają tych, którzy na nie polują. Sęk w tym, że jej zeznaniom nie wierzy nawet policja. Jedynie przyjaciele są wierni jej teorii. Czy kobieta, na którą nikt nie zwraca uwagi, może mieć rację? Kto jest seryjnym mordercą i dlatego to robi? Odpowiedzi na tę zagadkę kryminalną, znajdziecie na kartach tego pasjonującego thrillera.

Powieść Olgi Tokarczuk jest dziwna. I właśnie z tego powodu powinniśmy ją poznać. Podziwiam autorkę za to, że sprawiła, iż mnie, realistce, udało się uwierzyć w teorię, że to zwierzęta zabijają. I byłam temu wierna do końca powieści. Koniec tego utworu był nietypowo zaskakujący, bo zupełnie nie tego się spodziewałam po bohaterach „Prowadź swój pług…”. Bardzo chciałabym Wam opowiedzieć, kim okazał się morderca. To zwierze czy człowiek? Jednak nie chcę odbierać Wam przyjemności z czytania. Tej powieści nie uważam, co prawda, za rewelacyjną, ale chętnie poznam inne utwory Olgi Tokarczuk. (Coś polecacie konkretnego?).  Ja czasu spędzonego z tą książką nie żałuję i nie uważam, by był stracony. 
Polecam, to dobra powieść.



Tytuł: Prowadź swój pług przez kości umarłych
Autor: Olga Tokarczuk
Wydawnictwo: Wydawnictwo Literackie
Rok wydania: 2009
Liczba stron: 318

czwartek, 25 grudnia 2014

Święta, święta, święta!



Święta, święta, święta!
            Na sklepowych półkach ozdoby świąteczne widnieją już od połowy października, a pierwsze reklamy świąteczne zobaczymy w listopadzie. Prawie dwa miesiące przed Gwiazdką. Od początku grudnia w marketach i na targach można kupić żywą choinkę. „Czy my przypadkiem nie zwariowaliśmy?” – spytacie. Otóż nie! To zwykły marketing, przypominający nam, że święta tuż, tuż… Tyle, że Gwiazdka dopiero przed nami, a ludzie już mają dość. Większość z nas nie lubi świąt. I wcale nie chodzi tu o ich magię, czy czas spędzony z rodziną. Gospodyni musi przygotować dwanaście potraw, wysprzątać mieszkanie, wydać pieniądze na jedzenie, środki czystości, prezenty dla rodziny, a może i nową sukienkę oraz eleganckie buty. W końcu święta są raz do roku. I pracuje taka kobieta przez tydzień na pełnych obrotach od rana do późnych godzin nocnych. Każdemu by się przejadło. Zmęczona, siada do wieczerzy, a powinna być zadbana i wystrojona, bo czeka ją jeszcze Pasterka. To nic, że całą noc nie spała, a od rana przygotowywała potrawy na kolację. Uśmiech nie powinien schodzić jej z twarzy. Kochani, dzielmy się obowiązkami! Ja zrobię karpia, ty barszcz z uszkami, ja pierogi, ty upieczesz makowca, ja posprzątam łazienkę, ty kuchnię. Nie zwalajmy obowiązków tylko na jedną osobę. To nie fair.
            Wielu z nas nie lubi świąt, chce odpocząć, a nie robić te potrawy i ubierać choinkę na pokaz. Nie chcemy świąt, bo mamy też swoje zmartwienia i problemy. Nie chcemy zastanawiać się, jaki prezent zadowoli innych. Albo właśnie straciliśmy bliskiego, ktoś z naszej rodziny zachorował lub dzieje mu się krzywda, Ja w marcu pochowałam babcię, a tuż przed świętami zmarł mi dziadek, z którym miałam same dobre wspomnienia.  I z tego powodu mam nie robić świąt? Właśnie teraz tym bardziej powinnam ubrać choinkę i zrobić święta! Pamiętajcie, że nigdy nie wiemy, w jakim składzie spędzimy kolejny rok. Cieszmy się tym, co mamy. Z tymi, z którymi ten świąteczny czas możemy spędzić. Nie kłóćmy się i szanujmy. Niech nasze życzenia będą szczere, z głębi serca. Życzmy innym jak najlepiej. Życie jest kruche i przeżyjmy je godnie, nie na kłótniach z bliskimi. By któregoś dnia nie było za późno. A Wam, drodzy Czytelnicy, życzę spokojnych i radosnych Świąt Bożego Narodzenia. Niech ten czas nie będzie czasem narzekania, czasem straconym. Poczujmy magię świąt i nie żałujmy sobie niczego. Niech każdy z Was spędzi ten czas najlepiej, jak nigdy dotąd.
Wesołych Świąt!!!


niedziela, 21 grudnia 2014

"Podarunek" Krystyna Mirek

 Tytuł: Poarunek
Autor: Krystyna Mirek
Wydawnictwo: Filia
Rok wydania: 2014
Liczba stron: 380
Moja ocena: 7/10

MAM DLA WAS PODARUNEK…
W okresie przedświątecznego rozgardiaszu, postanowiłam nieco wypocząć i nastroić się na te święta wspaniałą, świąteczną lekturą. Towarzyszył mi przy tym „Podarunek” Krystyny Mirek, polskiej pisarki, która potrafi postawić swoje bohaterki w różnych, często ciężkich sytuacjach życiowych. To autorka, której książki czyta się szybko, miło i przyjemnie.

Nie wyobrażam sobie świąt bez kolęd, prezentów i dobrego jedzenia. Dla relaksu niezbędny jest „Kevin sam w domu” (co jest już chyba naszą tradycją), ale i przyda się nastrojowa lektura. A „Podarunek” Krystyny Mirek sprawił, że jeszcze bardziej zapragnęłam tych świąt.

Marta to bohaterka najnowszej powieści Krystyny Mirek. Zbliżają się święta, a ona wysyła prośbę do losu, by był to wyjątkowy czas. Los jednak ma już plan dla kobiety, która te święta spędzi zdecydowanie inaczej, niż zwykle. A zazwyczaj spędzała je u teściowej, z którą nigdy nie nawiązała dobrego kontaktu. Jest za to szczęśliwą mężatką i matką dwójki dzieci, lecz nie potrafi tego dostrzec. Gdy po kolejnej próbie konfrontacji z mężem nic się nie zmienia, Marta wyrzuca Krzysztofa z mieszkania. Jednak w wigilię czuje się niezwykle samotnie…

Eleonora nigdy nie rozumiała swojej synowej, która nie było wystarczająco dobra, by na to miano z godnością zasłużyć. Żal jej było syna, że ożenił się z taką kobietą. Nie rozumiała faktu, że syn kocha swoją rodzinę. Wszystko w życiu Eleonory zmienia się z dniem nadejścia kolacji wigilijnej, chce ona spędzić te święta samotnie, by spełnić prośbę synowej i nie psuć małżeństwa kochanego syna. Jednak starsza kobieta niespodziewanie zasłabła i ten wieczór spędziła w szpitalu. Od tego dnia wszystko się zmieniło w życiu Eleonory oraz jej synowej. Czy zziębnięte kontakty da się odrobinę ocieplić? Czy Marta i Eleonora mają szansę się pokochać? Jaki podarunek szykuje dla nich los?

„Podarunek” to niezwykle ciepła opowieść o magii świąt i ludzkich uczuciach. Znajdziemy w niej wiarę, nadzieję i miłość. Jest to powieść o kobietach, dla kobiet, a ja zdecydowanie lubię takie historie. Jeżeli i Wy lubicie nastroić się przed świętami dobrą lekturą, polecam Wam ten wyjątkowy „Podarunek”. Jego lektura nie zmieni naszego życia, ale może dzięki niej uda nam się dostrzec błędy, które często popełniamy wobec najbliższych. Pozwólmy wręczyć sobie upominek od losu, a na początek niech nim będzie „Podarunek” Krystyny Mirek.

wtorek, 16 grudnia 2014

"Gdy zakwitną poziomki" Agnieszka Walczak - Chojecka



Tytuł: Gdy zakwitną poziomki
Autor: Agnieszka Walczak - Chojecka
Wydawnictwo: Filia
Rok wydania: 2014
Liczba stron: 400
Moja ocena: 7/10

Z prozą Agnieszki Walczak – Chojeckiej nie miałam wcześniej styczności. Ale skusiła mnie nowość wydawnicza „Gdy zakwitną poziomki” i postanowiłam ją przeczytać. Nastawiłam się na świetną lekturę. Ale jakie były moje wrażenia?

Pewnie każda kobieta marzy o pełnej rodzinie z gromadką wesołych dzieci, kochającym mężem i dobrą pracą. Co się dzieje, gdy mimo wszelkich starań, jednej z tych rzeczy nam zabraknie? Nie czujemy się spełnieni ani szczęśliwi. O innym życiu marzyliśmy.

Karolina, trzydziestoośmiolatka ma prawie wszystko. Jest w szczęśliwym związku, ma dobrze płatną pracę i można rzec, że robi to, co kocha, a jej pasją jest malarstwo. Jednak czegoś  w jej życiu brakuje: potomstwa. Razem z Filipem starają się o dziecko. Ale żadne starania nie są w stanie im pomóc. Czy metoda In vitro spełni swoje zadanie u tej pary? A może nie ma już sposobu na to, by Karolina i Filip byli rodzicami? Ile ich związek potrafi znieść przykrości i próśb o dziecko? Czy seks w takiej sytuacji może być przyjemnością? Tego wszystkiego dowiecie się czytając „Gdy zakwitną poziomki”.

Najnowsza powieść Agnieszki Walczak – Chojeckiej może być „terapią” dla kobiet, które borykają się z tym samym problemem, co bohaterka tej książki. Powieść daje nadzieje i, niestety, w niektórych momentach ją odbiera. Czy można mieć dziecko za wszelką cenę? Co zrobić, gdy jest to niemożliwe i niebezpieczne dla zdrowia? Dlaczego ludzie wzbraniają się przed adopcją? Książka porusza trudny temat: bezpłodność. Lecz czyta ją się w ekspresowym tempie. Wspaniała lektura dla tych, którzy o medycynie i jej metodach na bezpłodność, chcieliby się więcej dowiedzieć. „Gdy zakwitną poziomki” polecam również dla relaksu. To mimo wszystko bardzo dobra powieść. Polecam!

Książka bierze udział w wyzwaniu CZYTAM OPASŁE TOMISKA

poniedziałek, 8 grudnia 2014

"Stulecie Winnych" Ałbena Grabowska



Tytuł: Stulecie Winnych
Autor: Ałbena Grabowska
Wydawnictwo: Zwierciadło
Rok wydania: 2014
Liczba stron: 356
Moja ocena: 9++/10
Ałbena Grabowska to wspaniała polska powieściopisarka. Nie czytałam wszystkich jej książek, a te które miałam okazję przeczytać,  okazały się wyjątkowe. Jednak teraz autorka powaliła wszystkich na łopatki. Jej „Stulecie Winnych” jest najlepsze. I cieszę się, że to saga rodzinna. Dzięki temu będę miała jeszcze możliwość spotkać się z bohaterami i dowiedzieć się jakie były ich dalsze losy i czy wojna pozostawi ich wszystkich przy życiu.

1914 rok. Zbliża się wojna. Na świat przychodzą rudowłose bliźniaczki – Maria i Anna. Podczas porodu umiera ich matka, a druga dziewczyna ledwo uchodzi z życiem, dzięki czemu ma moc przewidywania przyszłości. Stanisław Winny, ojciec dziewczynek, ma na wychowaniu jeszcze dwóch synów, w czym pomaga mu daleka kuzynka, Andzia oraz jego matka, Bronisława, z mężem. Gdy w lipcowy poranek, Antoni, ojciec Stanisława, wybiera się do lasu na grzyby, widzi „Ruska”, który chciał go zabić. A to oznacza tyle, że wojna już się zaczęła i nastały dla nich ciężkie czasy. Teraz już nic nie będzie takie, jak kiedyś. Nastaje głód, przychodzi śmierć. Jedyną nadzieją dla rodziny Winnych i całego miasteczka Brwinów, jest koniec wojny. Ale nie każdy wróci z niej żywy.

Istotną rolę w tej powieści stanowią bliźniaczki. Anna Winna to chłonna wiedzy, spokojna dziewczynka. Odwiedza starego, bogatego Stanisława Lilpopa, który pożycza jej mnóstwo książek i opowiada o podróżach. Jego córka, Anna Lilpop, wyszła za mąż za Jarosława Iwaszkiewicza. A historia tej książki jest historią prawdziwą, co stanowi ogromny plus dla tej powieści.
Maria Winna, starsza bliźniaczka, wyciska z życia, ile tylko się da. Najważniejsze są dla niej szaleństwa, kontakty towarzyskie, spotkania z przyjaciółmi w kawiarni. Od siostry różni ją niemal wszystko, mimo to bardzo się kochają i lubią razem spędzać czas. Ogromną rolę w życiu dziewcząt stanowi Paweł, którego poznały w szkole, tuż po wojnie. Ten chłopiec namiesza w ich życiu, ale zostanie przy nich do końca. Obie kobiety (już dorosłe) będą go kochały. Tylko której z bliźniaczek Winnych, mężczyzna odda swoje serce? A którą wybierze?

Taką książkę mogła napisać tylko Ałbena Grabowska. Dawno nie czytałam nic bardziej ambitnego i wartościowego. „Stulecie Winnych” to pierwsze miejsce w rankingu najlepszej, przeze mnie czytanej powieści w 2014 roku. Czekam niecierpliwie na kolejną część sagi i już wiem, że autorka, dzięki tej powieści, należy do grona moich ulubionych pisarek, której powieści mogę brać w ciemno. Nie dość, że książka dotyka czułego dla nas tematu pierwszej wojny światowej, to porusza historię życia Stanisława Lilpopa, założyciela miasta Podkowa Leśna, którego córka wyszła za, wtedy jeszcze początkującego poetę, Jarosława Iwaszkiewicza. Ta opowieść zainspirowała mnie na tyle, że odwiedzę to miasto oraz Muzeum im. Anny i Jarosława Iwaszkiewiczów w Stawisku. Z tej książki dowiedziałam się więcej ciekawych, ludzkich rzeczy o wojnie, niż z podręcznika szkolnego. Jeżeli chcecie poznać najlepszą w tym roku książkę, sięgnijcie po „Stulecie Winnych” Ałbeny Grabowskiej, a ja już zacieram ręce na kolejny tom, który rozpocznie się drugą wojną światową i… porodem. ZACHĘCAM!

A jaka jest Wasza najlepsza książka roku 2014?

Książka bierze udział w wyzwaniu CZYTAM OPASŁE TOMISKA

wtorek, 2 grudnia 2014

'Dolina mgieł i róż" Agnieszka Krawczyk




Tytuł: Dolina mgieł i róż
Autor: Agnieszka Krawczyk
Wydawnictwo: Filia
Rok wydania: 2014
Liczba stron: 480
Moja ocena: 9/10



Agnieszka Krawczyk to rodowita krakowianka, autorka powieści „Napisz na priv”, „Magiczne miejsce”, „Morderstwo niedoskonałe”, „Dziewczyna z aniołem” czy „Noc zimowego przesilenia”. Z twórczością pani Agnieszki nie miałam wcześniej do czynienia. Zaczęłam czytać „Dolinę mgieł i róż” nie wiedząc, czego mogę się spodziewać. A z każdą stroną tej książki, pokochałam autorkę i jej styl pisania. Jej najnowszą książkę dołączam do ulubionych. Jest to jedna z najlepszych książek, które przeczytałam w 2014 roku. A teraz co nieco o fabule.

Sabina Południewska, bohaterka tej powieści, to najpopularniejsza polska pisarka, pisząca pod pseudonimem Laura Rossa, przeżywająca właśnie niemoc piśmienniczą. Wydawca wysyła Sabinę na miesięczne wczasy do hotelu „Pod Graalem i Różą” , by ją zainspirować do napisania nowego bestsellera.  Gdy kobieta jest już prawie na miejscu, psuje jej się samochód. Nie licząc na niczyją pomoc, zamierza zostawić samochód i pokonać odcinek 14 kilometrów na piechotę. Niespodziewanie na jej drodze staje Krzyś, mieszkaniec miasteczka. Gdy Sabina trafia szczęśliwie na miejsce, poznaje tam gospodynię, Milę Mossakowską, jej niebywałą kuzynkę Carmen,  profesora Niewiarę, panią Teklę Tyczyńską, pułkownika Janickiego, Krzysia i Julinkę oraz wiele innych barwnych postaci. Po czasie spędzonym w tym miejscu, już nic nie będzie takie samo. Sabina poznaje samą siebie na nowo i pragnie zostać w tym miejscu na dłużej.

„Dolina mgieł i róż” to powieść ukazująca życie mieszkańców pięknie pachnącej mieściny. Czytanie tej powieści sprawiło, że stałam się dużo lepszym i wartościowszym człowiekiem. Zapach róż wdychałam z każdą stroną tej znakomitej powieści. Zwariowałam na punkcie róż. Wszelkie balsamy,świeczki i perfumy o różanym zapachu to już moja codzienność. Styl autorki przypomina mi styl Gabrieli Gargaś, której książki również pokochałam bezgranicznie, tak jak i „Szkołę żon” Magdaleny Witkiewicz. Jeśli chcecie poczuć się szczęśliwsi, sięgnijcie po „Dolinę mgieł i róż”, a ja z chęcią poszukam takiego miejsca dla siebie i otworzę serce na jego piękno, jak zrobiła to Sabina Południewska. Delektujcie się nią, a ja już zazdroszczę, że lektura jeszcze przed Wami .<3

Książka bierze udział w wyzwaniu CZYTAM OPASŁE TOMISKA