niedziela, 29 grudnia 2013

"Zegarek z różowego złota" Richard Paul Evans



Richard Paul Evans… Wiele kobiet zachwyca się jego powieściami. Czy ja także? Przekonacie się, bo miałam ostatnio okazje przeczytać „Zegarek z różowego złota” i… nie zachwyciłam się. Nie miała ona, moim zdaniem, żadnego wielkiego przesłania lub morału wynikającego z historii, jak to w innych książkach tego autora bywa. Ale o treści…

David Parkin, bogaty człowiek, który ma hopla na punkcie zegarów. Do swego biura zatrudnia pewną kobietę – MarryAnne. Mężczyzna z każdą chwilą marzy o poślubieniu owej tajemniczej kobiety, a w jej towarzystwie czuje się wyśmienicie, jak nigdy wcześniej. MarryAnne to jego wymarzona kobieta, wybranka serca i co tam jeszcze wolicie.:) Po czasie okazuje się, że kobieta jest w ciąży. Ale nie z Davidem… Otóż ze swoim dawnym narzeczonym. Wtenczas David proponuje jej ślub. Tak tez się dzieje. Bo państwo młodzi są w sobie szalenie zakochani. Na świat przychodzi Andrea, ich córka. Zdawałoby się, że MarryAnne, nigdy wcześniej nie była szczęśliwsza. Zaś David nie odczuwa braku genetycznego ojcostwa. Życie jak marzenie, jednak ich sielanka nie trwa długo…

Lawrence to przyjaciel Davida i… jest Murzynem. Niby nic, ale w tamtych czasach (mamy rok 1900) „kolorowi” byli potępiani tylko dlatego, że mieli inny kolor skóry. Można pomyśleć, że w tym przypadku jest inaczej. Ludzie poznają tego „dziwnego” mężczyznę i są nim oczarowani, twierdzą, że ma on bogatą duszę, a zarazem przekonują się, że nie kolor skóry dzieli nas na dobrych i złych. Lawrence dostaje w spadku od przyjaciółki zegarek z różowego złota. Miły gest, który rozwinie akcję tej powieści. Bo siostrzeniec zmarłej kobiety, pijaczyna, w spadku nie dostał nic. A ciotka była przecież bogata. Zawładnięty złością i chęcią zemsty pragnie wymierzyć sprawiedliwość na własną rękę. Pragnie zabić Lawrence`a, jednak zostaje postrzelony swoją własną bronią. Lawrence zdążył się obronić.

David, usłyszawszy strzał, biegnie do chaty mężczyzny i oddaje się w ręce policji w geście obrony przyjaciela. Chęć zemsty wypowiedziana przez wspólników zabitego mężczyzny jest wysoka. Poddają Murzyna torturom, a Davidowi podpalają dom, w którym ginie jest trzyletnia córeczka.

Przemiana, jaka dokonuje się w bohaterach tej powieści jest ogromnie pozytywna. Ale… nic więcej. Książkę czyta się szybko, rozwój akcji jest równie szybki. „Zegarek…” przypomina mi bardziej opowieść o przemijaniu. Ale taka kolej rzeczy. Książka Evansa nie ma w sobie nic, co mogłoby mnie zaskoczyć. Jest to krótka opowieść o rodzinie, którą spotkało nieszczęście, ot co. To druga książka autora, którą miałam okazję przeczytać. I po raz drugi mówię mu NIE. Nie przekonują mnie jego historie, wręcz wydają się błahe. Ale wiem, że w kręgu moich znajomych blogerów jest wiele zwolenniczek powieści Evansa. Ja, niestety, do tego kręgu się nie wliczam. Pozdrawiam!

Moja ocena 6/10

12 komentarzy:

  1. No to chyba podamy sobie ręce, bo próbowałam kiedyś jednej z książek Evansa, ale nie wytrzymałam i wywaliłam w kąt ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Mam chęć na lepsze pozycje, więc tę książkę póki co odpuszczę :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Jestem wielką fanką tego pisarza, jednakże tej książki nie czytałam (jeszcze?). Zmartwiła mnie Twoja opinia... :( Mam nadzieję, ze sięgniesz po jeszcze jakieś jego dzieła, bo naprawdę warto. "Dotknąć nieba", "Stokrotki w śniegu" czy "Szukając Noel" to naprawdę fantastyczne lektury, także nie zniechęcaj się do Evansa, proszę!:(
    A ja pozdrawiam Cię cieplutko i przesyłam buziaki :*

    http://po-uszy-w-ksiazkach.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sięgnę, sięgnę :-) Nie ma się co martwić, ale jego fanką raczej już nie zostanę :D

      Usuń
  4. Aż mi wstyd, że jeszcze nie znam twórczości autora

    OdpowiedzUsuń
  5. Evansa znam już od czterech książek ;) Ogólnie rzecz biorąc, lubię tego autora. Póki co najlepszym dla mnie tytułem było "Bliżej Słońca" :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Mam w prawdzie jedną książkę Evansa w swojej domowej biblioteczce, jednak jeszcze nie miałam okazji jej przeczytać ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Nie miałam jak dotą okazji przeczytać żadnej z książki tego autora. Może wkrótce to się zmieni

    OdpowiedzUsuń
  8. Kiedyś próbowałam czytać jego książkę, ale zrezygnowałam, bo mnie nudziła, więc chyba się nie skuszę na żadną inną..

    OdpowiedzUsuń
  9. Nominowałam Cię do Liebster Blog Award. Zapraszam do wzięcia udziału! :)

    http://po-uszy-w-ksiazkach.blogspot.com/2014/01/liebster-blog-award.html

    OdpowiedzUsuń
  10. Ja lubie twórczość Evansa, uważam, że jego książki są bardzo życiowe i ponadczasowe, na pewno nie "błahe", ale to moje zdanie, a każdy ma prawo do własnego ;) Co do "Zegarka...", to historia ta w żaden sposób mnie nie ujęła, ale nie znaczy to, że kolejnym razem nie sięgnę po nią.

    OdpowiedzUsuń