Na książkę Edyty Łysiak „Tak się nie robi” zdecydowałam się
bez żadnego zawahania. A to dlatego, że lubię poznawać nowych pisarzy. Więc
szczęśliwa zasiadłam do tej książki, a w dodatku okazało się, że główna
bohaterka jest moją imienniczką. Nie wiem, Czy wiecie, ale uwielbiam, gdy w
książce bohaterka ma na imię Marta. Porównuję ją wtedy ze swoją osobą. Wy tez
tak macie?
Czytałam, czytałam i z każdą kolejną stroną mój uśmiech
bladł. Marta to 35–letnia singielka, która w sylwestrową noc postanawia zmienić
swoje życie. W ciągu roku pragnie znaleźć faceta i być szczęśliwa. Czy jej plan
dojdzie do skutku? Marta swoje poszukiwania zaczyna od Internetu. Na czacie
piszą do niej głównie mężczyźni poszukujący przygód. Lekko mówiąc… Bo książka
przesiąknięta jest obrzydliwymi rozmowami i propozycjami, których moja
wrażliwość znieść nie mogła. Ale byłam wytrwała! Nie odłożyłam jej na półkę,
tylko czytałam dalej. Czy straciłam czas? Po części tak, bo od momentu, w
którym zapragnęłam rzucić książką o podłogę, nic znaczącego się nie działo.
Byłam jednak ciekawa końca. Liczyłam na zaskakujące zakończenie, ale i tym
razem nie było mi dane. Zamiast czytać tę książkę, równie dobrze mogłam wejść
na czat, tylko nie wiem, czy moja psychika by to wytrzymała. Czytając „Tak się nie robi” patrzyłam na
poczynania bohaterki nieco z boku i nie dotykały mnie one bezpośrednio. Zastanawiałam
się także nad sensem tytułu i doszłam do wniosku, iż może nawiązuje on do tego,
by w ten sposób nie szukać mężczyzny swojego życia? Tego nie wiem, ale cieszę
się, że mam tę przygodę już za sobą.
Myślę, że książka spodobałaby mi się, gdyby nie czatowe
rozmowy z mężczyznami , którzy nas, kobiety traktują strasznie przedmiotowo. To
mi się bardzo nie spodobało, ale dzięki Edycie Łysiak wiem, że nigdy z takiego
portalu nie skorzystam. Choćby nie wiem co!
Za możliwość przeczytania książki dziękuję grupie „Czytamy
polskich autorów”.
Chyba niespecjalnie mam teraz chęć na tę książkę :)
OdpowiedzUsuń