Któż nie zna prozy Jodi Picoult? Niemalże każdy książkoholik
spotkał się nie raz z tym nazwiskiem. A jeśli nie, szybko może to nadrobić.
Książki tej, znanej na całym świecie, amerykańskiej pisarki znajdziecie w
każdej bibliotece. Ja w ten sposób nabyłam „Zagubioną przeszłość”. Już
wcześniej wiedziałam, że autorka lubi poruszać trudne, kontrowersyjne tematy.
Ten, w dużej mierze, też taki był.
Delia Hopkins zajmuje się odnajdywaniem zaginionych ludzi.
Ma do tego celu specjalnie wytresowanego psa – Gretę. Ale głównym jej zajęciem
jest bycie matką. Delia ma wspaniałą córeczkę Sophie oraz narzeczonego Erica.
Mieszka z nimi także ukochany ojciec kobiety – Andrew, a w domu obok niezawodny
przyjaciel z dzieciństwa Fitz. Delia, Erick i Fitz znają się niemal od zawsze i
przyjaźnią aż do tej pory. Z tym, że Erick jest teraz jej narzeczonym. Ale nie
to jest głównym wątkiem powieści. Naszej głównej bohaterce każdej nocy śni się
cytrynowe drzewo. Jej przyjaciel, Fitz, który jest dziennikarzem bardzo znanej
gazety w stanie New Hampshire, pomaga dowiedzieć się, co to może oznaczać. Tego
dnia do domu Delii przyjeżdża policja i zabiera jej ojca do aresztu za to, że w
przeszłości porwał 4-letnią dziewczynkę. Kim okaże się porwana? Otóż tą
zaginioną, dwadzieścia osiem lat temu dziewczynką, okazała się właśnie… Delia.
Kobieta nie wie już co myśleć, nic nie pamięta, a jej dzieciństwo przy
ukochanym ojcu było szczęśliwe. Sprawą zajmie się Erick, który jest adwokatem,
bo o to prosi jego narzeczona. Czemu Andrew porwał ją z rąk matki? A może
prawda nie jest taka, na jaką wygląda? Co się kryje w cieniu tej zbrodni? Czy
mężczyzna zostanie skazany? A co ma myśleć Delia, kobieta, która w dzieciństwie
została porwana przez własnego ojca wtedy, gdy jej córkę ktoś zabiera? Zrozumie
postępowanie ojca czy wręcz go potępi?
„Zagubiona przeszłość” to dość intrygująca lektura. Nie jest
ona banalna. Wręcz przeciwnie – niesie w sobie przesłanie. Książka pod względem
psychologicznym jest perfekcyjnie dopracowana. Świetnie wykreowani bohaterowie,
którym Jodi Picoult nadaje autentyczności. Miałam chęć chłonąć tę książkę, by
jak najszybciej dobrnąć do ostatnich stron. Byłam bardzo ciekawa jak ta
historia się zakończy. Czy winny zostanie skazany i dlaczego dopuścił się tego
czynu? To były pytania, które często zadawałam sobie podczas czytania. Jedynie
na minus są obszerne opisy arizońskich sądów i zasad w więzieniu oraz powolna
ciągłość akcji. Mimo to oceniam tę książkę pozytywnie. Polecam =)
Moja ocena 6/10
Hmm chciałam przeczytać tę książkę, ale może zostawię sobie na później, bo mam chyba ciekawsze pozycje na oku :)
OdpowiedzUsuń"Książka pod względem psychologicznym jest perfekcyjnie dopracowana" hmm.. Chyba się zainteresuję :)
OdpowiedzUsuńPani Jodi jest genialna pisarka i na ta, jak i na każdą inna jej książkę- mam ogromna chęć! :-)
OdpowiedzUsuńOd jakiego tytułu warto rozpocząć przygodę z twórczością autorki? Bo chciałabym za pierwszym razem trafić w taką pozycję, która zmotywuje mnie do sięgnięcia po kolejne tytuły:)
OdpowiedzUsuńZ tych wszystkich, które czytałam, najbardziej podobało mi się "Tam gdzie ty". Ale w mojej biblioteczce czeka również najnowsza książka autorki: "To, co zostało". Jest podobno niezła :)
UsuńJa nie znam, ale już wiele razy natknęłam sie na to nazwisko. I wypadałoby w koncu coś przeczytać autorstawa Jodi Picoult.
OdpowiedzUsuńKsiążki tej autorki ciągle przede mną.
OdpowiedzUsuńMimo tych rozległych opisów sądów itp. dam jej szansę, bo lubię twórczość Picoult :)
OdpowiedzUsuń