Lucy Maud Montgomery to autorka, z którą kojarzy nam się
dzieciństwo. Niestety niepamięć dotycząca książek, które wtedy przeczytałam,
zmusza mnie do ich ponownego przeczytania. „Błękitny zamek” trafił w moje ręce
poprzez wznowienie tejże lektury przez wydawnictwo
Egmont.. A o czym opowiada? Otóż, „Błękitny zamek”
jest opowieścią o pewnej starej pannie!! Valancy Stirling ma 29 lat i żadnych
perspektyw na zamążpójście. Żaden mężczyzna nie ubiega o nią, a jej samej… nie
wolno o nich myśleć. Jej życie, z tego i
wielu innych powodów, jest nudne i szare. Dlatego też Valancy w dzieciństwie
wymyśliła historię o błękitnym zamku, w którym była najpiękniejszą kobietą.
Mężczyźni ją adorowali i nie zaprzątała sobie głowy problemami dnia
codziennego.
Valancy jest ofiarą przeróżnych obelg i ciągłego wyśmiewania
przez członków rodziny. I wraz z nowym dniem postanawia zmienić swoje życie.
Nie chce być dłużej uległą Dossą. Stawia się matce i całej rodzinie, która
uważa, że kobieta zwariowała. Czy to wyjdzie jej na dobre?
Opiekę nad chorą i samotną Cissy Gay oraz przeprowadzkę do
domu Ryczącego Abla – miejscowego pijaka, jej rodzina uznaje za hańbę, ale to
teraz w końcu Valancy jest szczęśliwa. W tym czasie poznaje Barneya Snaitha,
mającego opinię kryminalisty. Kim tak naprawdę okaże się mężczyzna?
Gdy ciężko chora Cissy umiera, rodzina Stirlingów liczy na powrót Valancy do domu. Ona ma inny
plan: bierze ślub z Barneyem i od tej pory jest panią Snaith. To daje jej
wolność i czyni szczęśliwszą. Co na to
rodzina?
Valancy, mająca problemy z sercem, poszła do lekarza, który,
listownie powiadomił ją o chorobie i pozostałym jej roku życia. Dlatego kobieta
zdecydowała się na ślub z Barneyem. Gdy po roku teoria lekarza okazała się
pomyłką – Valancy odchodzi od męża. W dodatku dowiaduje się kim tak naprawdę
jest Barney Snaith.
Koniecznie przeczytajcie, bo „Błękitny zamek” to bardzo
dobra pozycja na leniwy dzień. Powieść czyta się szybko i przyjemnie, a gdyby
do tego dodać kubek gorącej herbaty z cytryną – świat książkoholika od razu
staje się przyjemniejszy. I takie właśnie wspomnienia mam z tej lektury, której historia
daje pozytywnego kopa, by zmienić coś w swoim życiu i przede wszystkim, nie być
niewolnikiem swego losu. Polecam!
Moja ocena: 6/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz