Tytuł: Pochłaniacz
Autor: Katarzyna Bonda
Wydawnictwo: Muza
Rok wydania: 2014
Liczba stron: 672
Moja ocena: 7/10
Katarzyna Bonda została okrzyknięta królową kryminału.
Postanowiłam się przekonać o tym na własnej skórze, bo przecież Zygmunt Miłoszewski
nie mógł się mylić lub rzucać słów na wiatr. Przed pochłonięciem „Pochłaniacza”
przeczytałam kilka wywiadów udzielonych przez autorkę, która swoją
pracowitością i inteligencją, zachęciła mnie jeszcze bardziej do przeczytana
jej najnowszej książki. Z udzielanych wywiadów dowiedziałam się, iż autorka
sprawdziła każde miejsce opisywane w swojej książce. Tym bardziej przekonała
mnie do sięgnięcia po powieść. Jednak przeraziłam się objętości. Prawie 700
stron kryminału… Pomyślałam: o czym można
tyle pisać? Zanudzę się na śmierć. I mimo, że czytałam to tomisko dosyć długo,
ani chwili się nie nudziłam. Oczywiście były chwile zwątpienia. Czytam, czytam
a książki wcale nie ubywa. Ale dałam radę i jestem z siebie bardzo zadowolona,
że jej nie odłożyłam. A czytało się naprawdę dobrze. Katarzyna Bonda, wcześniej
nieznana mi autorka, stworzyła świetną historię. Czytelnik mógł czuć się
współzawodnikiem w akcji. A to ogromny plus dla lektury.
„Pochłaniacz” to pierwsza część tetralogii, opisującej losy
Saszy Załuskiej. Kobieta wróciła właśnie do Polski ze swoją córeczką, Karoliną.
Trafia do Trójmiasta i od razu otrzymuje sprawę zabójstwa właściciela knajpy „Igła”.
Sprawy w dużej mierze dotyczą 1993 roku, w którym poznajemy rodzinę Staroniów.
Są oni w pewien sposób powiązani z mafią. Marcin Staroń przyjaźni się z
Przemkiem Mazurkiewiczem. Ten z kolei ma siostrę Monikę, w której zakochany
jest Marcin. Pewnego dnia on i Monika umierają. Dziewczyna w wannie zażyła
znaczna ilość narkotyku, zaś Przemek zginął w wypadku samochodowym. Czy nie
była to zmowa? Marcin obwinia się o te okoliczności. On i jego brat bliźniak,
zostają wysłani w zupełnie różne strony świata. Zostają rozdzieleni. Marcin trafia
do ciotki w Polsce i zostaje księdzem, zaś Wojtek trafia do Berlina, gdzie zmienia
nazwisko i zostaje biznesmenem. Po
latach ta zamiana będzie miała wiele wspólnego ze sprawą Saszy Załuskiej.
Sasza jest profilerką; zabiera zapach z miejsca zbrodni i
łączy go z zabójcą. Jednak mimo że jest dociekliwa i dobra w tym co robi, jej
życie osobiste ma wiele ciemnych stron. Rodzina się od niej odwróciła. A
dlaczego? Sasza jest alkoholiczką. Alkoholiczką, która od siedmiu lat nie pije
i chodzi na spotkania AA. Ale rodzina jest niezwykle pamiętliwa i nie zapomniała
kobiecie trudnego okresu z jej życia. To dlatego wyjechała za granicę. Jednak
wróciła i od razu dostała pracę. W dodatku jest najlepsza w swoim zawodzie i ma
ogromne doświadczenie. Sprawę prowadzi jako niezobowiązujący ekspert. I to
dzięki niej, a nie policji czy prokuratury, sprawa zabójstwa Janka „Igły”
Wiśniewskiego zostaje rozstrzygnięta. Poznajemy też sekrety życia Załuskiej
oraz to, co przytrafiło się jej tuż przed ciążą i kim jest ojciec Karoliny. Pod
koniec książki, Sasza dowiaduje się druzgoczącej wiadomości. Jednak jakiej,
tego Wam nie zdradzę. ;)
O tej książce można napisać wiele. Ale każdy z Was odkryje
historię Saszy Załuskiej w inny sposób. A jest co odkrywać! Cała historia jest
opisana w dość szczegółowy sposób. Ale jest to ogromny plus tej powieści. „Pochłaniacz”
to bardzo interesujący kryminał, który każdy miłośnik tego gatunku powinien przeczytać.
W końcu to Zygmunt Miłoszewski powiedział: „Zapamiętajcie to nazwisko.
Katarzyna Bonda została właśnie okrzyknięta królową polskiego kryminału”. Może
i jest to chwyt marketingowy, ale jakże celny. Bo „Pochłaniacz” jest wart uwagi,
mimo że długo się go czyta. Jest po prostu niezwykle szczegółowy i godny
zainteresowania. Zdecydowanie polecam!
Książka bierze udział w wyzwaniu CZYTAM OPASŁE TOMISKA.
Czytałam. Oceniam podobnie jak Ty :)
OdpowiedzUsuńWiem, czytałam Twoją opinię. Lecz Tobie szybciej poszło :-)
UsuńMam w planach książki tej autorki :)
OdpowiedzUsuńNie czytałam innych książek Katarzyny Bondy, ale jeśli lubisz kryminały, to koniecznie przeczytaj "Pochłaniacza" ;-)
UsuńKsiążkę Bondy mogę chwalić za wkład pracy i dobre przygotowanie techniczne, jednak jestem raczej zawiedziona lekturą. Przede wszystkim w mnogości danych ginie wątek i spada poziom napięcia, więc książka jest w najlepszym wypadku dobrą obyczajówką z wątkiem kryminalnym - nie ma dreszczyka, tajemnicy, parcia na rozwiązanie zagadki. Osobiście mam w planach lekturę innych książek autorki, którym podobno bliżej do gatunku - liczę, że bardziej mi się spodobają.
OdpowiedzUsuńDanych jest nadmiar, ale to też ma swój urok. Jednak masz rację, nie ma tego dreszczyka i zaskoczenia w rozwiązaniu zagadki. A to jest coś, co w książkach tego typu lubię najbardziej.
Usuń