Stephena Kinga znam i cenię za wspaniałe książki. Jego „Cmętarz
zwieżąt” mnie zachwycił i do tej pory jest to mój ulubiony horror; „Joyland”
zainteresował mnie niesłychanie, w dodatku mam miłe wspomnienia z tą książką; a
„Ręka mistrza” okazała się bardzo ambitna. Tym razem miałam okazję zapoznać się
z „Przebudzeniem”, o którym było głośno w dniu premiery. Zapewniano, iż koniec
powieści jest „bardzo elektryzujący i mroczny”. Wtedy jeszcze nie wiedziałam
dlaczego. I po prostu musiałam przeczytać.
Jamie Morton, jako mały chłopczyk bawiący się żołnierzykami,
poznaje nowego pastora, Charlesa Jacobsa. Ich spotkanie wydaje się całkiem
niewinne, ale w przyszłości zmieni ono życie Mortona. Wszyscy kochają
wielebnego Jacobsa, którego przepełnia głęboka wiara w Boga. Kiedy jego piękna
żona i ukochany syn giną w wypadku, Charles traci tę wiarę i wygłasza kazanie,
o którym będzie pamiętał każdy mieszkaniec miasteczka. Wyklina on Boga i wiarę
katolicką. Po owym kazaniu kaznodzieja znika.
Jamie gra w zespole rockowym i już jako dorosły popada w
uzależnienie od narkotyków. Gdy już wie, że jego życie jest skończone, na
swojej drodze spotyka wielebnego Jacobsa. Obydwoje zawierają pakt. Jeśli znacie
Kinga, nie muszę wam tego tłumaczyć. Ale z pewnością ich umowa jest mroczna i…
przerażająca. W zamian Jacobs wyleczy Jamiego z uzależnienia. W jaki sposób?
Przekonacie się o tym sięgając po tę powieść. Dowiecie się również jak łatwo
wyleczyć ciężko chorą osobę. Trudno w to uwierzyć, prawda?
Stephen King zaskoczył mnie swoim „Przebudzeniem”. Poruszony
w tej książce temat był ciekawy, a powieść trzymała w napięciu. Jednak nie był
to typowy horror. Powiedziałabym raczej,
że thriller z dreszczykiem; książka zapierająca dech w piersiach. Ale
nie z powodu zachwytu nad nią. Mam tu na myśli tę mroczność, która nam,
śmiertelnikom wydaje się nierealna. Ok, podobało mi się, ale nie tego
oczekiwałam od tej książki. Momentami strasznie się dłużyła. Jeśli jesteście
fanami Kinga, przeczytacie tę powieść z przyjemnością. Natomiast jeśli lubisz
od czasu do czasu sięgnąć po któryś z jego horrorów, to „Przebudzenie” zostaw
sobie na później i zacznij od lepszych pozycji.
Tytuł: Przebudzenie
Autor: Stephen King
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Data wydania: 13.11.2014
Liczba stron: 536
Moja ocena: 6/10
Książka bierze udział w wyzwaniu CZYTAM OPASŁE TOMISKA
Muszę w końcu poznać książki tego autora:)
OdpowiedzUsuńKsiążki autora ciągle przede mną.
OdpowiedzUsuńNadal w planach, ale może w końcu przeczytam.
OdpowiedzUsuńNiestety nie czytałam jeszcze żadnej książki Kinga ;/
OdpowiedzUsuńO panu Kingu słyszałam wiele dobrego, jednak nigdy nie miałam okazji przeczytać żadnej jego książki. Na razie na półce na swoją kolej czeka "Carrie", a po "Przebudzenie" raczej prędko nie sięgnę ;)
OdpowiedzUsuńraven-recenzje.blogspot.com
Nie za bardzo odpowiada mi pióro tego pisarza i raczej nie sięgam po jego książki.
OdpowiedzUsuńA sprawdzałaś książkę tą bajerancką aplikacją? Tą co wyświetla filmik z okładki? Ja byłam zszokowana, że technologia takie cuda tworzy :D
OdpowiedzUsuńwww.recenzent.com.pl